I biedne serce moje spalą w aloesie… wieszczył Słowacki w wierszu Testament mój.
Nie o wieszczu dzisiaj, lecz o aloesie.
I to nie akurat o tym wyżej wspomnianym. Poeta na myśli miał inny prawdopodobnie aloes – ten używany w starożytności do balsamowania ciał. Była to żywica drzewa Aloexylon agallachon, o której również wspomina Biblia. Z tej żywicy sporządzano pachnidła, skrapiano nią pościel i pogrzebowe całuny. Tyle tytułem „przemądrzałego” wstępu.
Nas interesuje Aloe barbadensis, Aloe vulgaris (jest bardzo dużo gatunków tej rośliny). U wielu z nas rośnie na parapecie okiennym i ładnie się prezentuje. Także jest pomocny – w razie drobnych skaleczeń, ukąszeń owadów, oparzeń. Przykładamy świeży miąższ na skórę. Działa. Działa naprawdę! Przekonałam się niejednokrotnie.
W kosmetyce aloes ma zastosowanie ogromne.
Przynosi ulgę suchej skórze. Jest świetnym kosmetykiem w pielęgnacji włosów.

Jak możemy wykorzystać aloes w domowej kosmetyce? Kika sposobów:
-Zmiksowany liść rozcieńczamy wodą – tyle, ile nam potrzeba do ostatniego płukania. Dodajemy łyżkę miodu. Włosy po takie płukance są puszyste, ale nie „puszą” się. Maja ładny blask. Są elastyczne i mają zdrowy wygląd.
-Możemy zrobić maseczkę odżywcza po umyciu włosów: aloes, żółtko, miód. Mieszamy, nakładamy na umyte włosy i trzymamy pod folią 20 minut. Jeżeli maska zbytnio ścieka z włosów, zagęszczamy uprzednio łyżeczką mąki ziemniaczanej.
-Uwaga! Sok aloesowy, który można kupić w aptece, sklepie ze zdrową żywnością itp.,dodany do szamponu przynosi ulgę suchej lub swędzącej skórze głowy. Ja robię tak: kiedy rozcieńczam szampon do mycia, dodaję łyżkę soku aloesowego i tą mieszaniną myję włosy.
-Sok aloesowy szczególnie polecany jest do włosów cienkich, ponieważ lekko usztywnia włosy.
Tyle na początek.
O żelach i mgiełkach aloesowych ciąg dalszy nastąpi. Będę pisać o aloesie, bo naprawdę większości z nas aloes służy – moje włosy go uwielbiają!
Niech wasze włosy zanurzą się w aloesie!
Zielara

Zdjęcia: pixabay