Spaskudzić sobie życie

A kiedy przyjdzie do ciebie tzw. headhunter poranną, południową albo popołudniową porą… Ba, może nawet zagadnie do ciebie nocką, na jakimś garden party pod jasnym lampionem, oświetlającym twoje sushi. I zaproponuje ci fajną, pięciocyfrową sumkę – czy jesteś przygotowany, jaką odpowiedź mu dać? Czy wystrzelisz po trzykroć „tak”, jak na twoim pierwszym w życiu ślubie, na którym to mówiłeś (-aś) za każdym razem gromkie „tak”, a później to już wyszło jak wyszło.

A może jak Richard Feynman, ekscentryczny fizyk i noblista (także), współtwórca bomby atomowej (niestety!), który na propozycję objęcia znakomicie płatnego stanowiska na uniwersytecie w Chicago dał następującą odpowiedź:

Dowiedziawszy się, ile wynosi pensja, uznałem, że muszę odmówić. Muszę odmówić dlatego, że przy takiej pensji byłbym w stanie zrobić to, o czym zawsze marzyłem – znaleźć sobie cudowną utrzymankę, kupić jej mieszkanie, sprawiać jej drogie prezenty… Przy pensji, którą mi proponujecie, faktycznie byłbym w stanie to zrobić i wiem, czym by się to dla mnie skończyło. Martwiłbym się o to, co ona robi, kiedy mnie nie ma, w domu miałbym wiecznie kłótnie i tak dalej. Z tymi wszystkimi zmartwieniami na głowie byłbym zestresowany i nieszczęśliwy. Opuściłbym się w fizyce, spaskudziłbym sobie życie! To, o czym zawsze marzyłem, byłoby dla mnie zgubne, więc uznałem, że nie mogę przyjąć waszej propozycji.

Jeżeli uważasz, że fizyk noblista to taki koleś, którego poza fizyką nic nie interesuje, na śniadanie je kanapkę z nanocząsteczką, popijając ją ciekłym helem, to się mylisz! Feynman miał wiele artystycznych pasji, malował, grał na perkusji, poza tym w wolnym czasie, na pewnym etapie, paskudził sobie życie na całego. Kasyno, alkohol, panienki i te sprawy, łamał szyfry szaf pancernych (nie było szyfru, którego nie potrafiłby złamać!), kiedy pracował w US Army, miewał awantury z podejrzanymi typami w knajpianych toaletach… A gdy następnego dnia pojawiał się z podsiniaczonym okiem na wykładach, prowokacyjnie rzucał studentom pytanie: „Czy są jakieś pytania?!”

Jako młody naukowiec był również łasy na popularność. Zdarzyło mu się, że na pewnej konferencji naukowej, kiedy siedział w swoim pokoju, zadzwonił telefon. Był to dziennikarz z tygodnika „Time”.

– Jesteśmy bardzo zainteresowani pańskim referatem – powiedział. – Czy mógłby pan nam przesłać kopię?

Feynman był podekscytowany – „wielki świat” zainteresował się jego osiągnięciami naukowymi!

– Oczywiście! – odpowiedział fizyk. Szczęście go rozpierało!

– To świetnie. Proszę nam ją przysłać do biura w Tokio (…), panie Pais.

– Ach nie! – zawołał Feynman zaskoczony. – Ja nie jestem Pais! Pan chciał rozmawiać z Paisem? Niestety, nie ma go tutaj! Kiedy wróci, przekażę mu, że pan chciał się z nim skontaktować.

Parę godzin później – jak pisze sam Feynman – przyszedł Pais. – Hej, Pais, Pais! powiedział Feynman cały przejęty. – Dzwonili do ciebie z „Time’a”! Chcą, żebyś im przysłał kopię referatu.

– E tam! – odparł Pais. – Sława to dziwka!

Tak starszy kolega „po fachu” ostudził nieco marzenia Feynmana o wielkim świecie…

O tym i owym, o fizyce, fizykach (o spotkaniu z Einsteinem również!), fascynacjach oraz inspiracjach, z błyskotliwym humorem fizyk opowiada swoją historię w książce „Pan raczy żartować, panie Feynman! Przypadki ciekawego człowieka”.

HJ

Zdjęcia: Matas Petrikas/flickr.com, https://creativecommons.org/licenses/by-nc/2.0/, Saulo Cruz/flickr.com, https://creativecommons.org/licenses/by-nc/2.0/, Gisela Giardino/flickr.com, https://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0/