Do stołu trzeba się przywiązać

Wspomniało mi się Oldze Tokarczuk jeszcze przed Noblem, że Tokarczuk jest niewinna

Tutaj. Tutaj. https://pamietamyoogrodach.pl/tokarczuk-jest-niewinna/

Pośpieszyłam się z wydaniem wyroku. Wyroki wydawano różne. Jest Polką i polką. Jest żydówką i Żydówką. Niepatriotycznie, po masońsku w trzydziestym drugim stopniu wtajemniczenia uczesana. Tfu! Z grzywką nie wiadu skąd wziętą. Paskuda z dredami.

Winna!

Huzia na nią!

Nobel okazał się przestępstwem literackim, którego niektórzy rodacy darować nie mogą. Nic to.

Hejterzy nie czytają z reguły. Czytelnictwo wśród społeczeństwa jednak wzrosło na okoliczność Nobla.

Wydawnictwa zacierają ręce. Tłumacze przyssali się do laptopów, by inni też mogli zaspokoić ciekawość, o czym ta z dredami pisze.

Na pytanie jak zostać pisarzem, pisarką, Olga Tokarczuk daje radę prostą:

Na swoich warsztatach twórczego pisania spotykam wielu utalentowanych, kreatywnych ludzi, którzy jednak znanymi pisarzami nie zostają, a to z prostego powodu – żeby coś wartościowego napisać, trzeba pisać, pisać, pisać. Trzeba się zdyscyplinować. Trzeba się po prostu przywiązać do stołu i już. Ani rusz bez dyscypliny!

Nie takiej rady by się większość spodziewała!

Przywiązać się stołu!

Czy był na kacu, czy nie był na kacu – wczesnym rankiem siadał do biurka i kilka godzin spędzał na pisaniu. Barbara Hoff, znana w czasach PRL-u dziennikarka modowa Przekroju, projektantka, zdradziła kiedyś tajemnice warsztatu pracy twórczej swojego męża Leopolda Tyrmanda, bikiniarza odżegnanego wtedy od wiary i czci za noszenie kolorowych skarpetek i miłość do śmierdzącego wtedy zgniłym Zachodem, jazzu .

Dyscyplina. Niedobrze się kojarzy. Czasami z prętem do wymierzania cielesnych kar. Są kraje w Europie, że już za samo pomyślenie o czymś takim zabrano by prawa rodzicielskie! Bezstresowe wychowanie zostało rozciągnięte do absurdu, do bezstresowej – dorosłości-bez-dojrzałości-bez-odpowiedzialności, w której nie możemy się cały czas oglądać ani Świętego Mikołaja, ani na działanie niewidzialnej rączki.

Podziwiamy tych, którym się „udało” (Tokarczuk też się „udało”!)

Z zapartym tchem patrzymy na piruety, skoki narciarskie, strzały Lewandowskiego, perfekcyjną lekkość baletmistrzów itd.

Jak ONI to robią?! Pytamy zapalając papierosa. Prosto: codziennie, w pocie czoła, minuta po minucie, ze łzami, zaprzęgnięci w kierat woła roboczego, żeby z czasem stać się mistrzem. Harują i nie odpuszczają, gdy nam się nie chce rano nawet łóżka pościelić.

Dyscyplina jest niewidocznym dzieckiem pożądanego przez wszystkich sukcesu. Nie tylko sukcesu. Zbiorem nawyków ratujących nas od autodestrukcji, rozmamłanego życia. Spina w ramy wszystko. Pozwala dojść do celu.

Po emigracji do Ameryki, wspomniany wyżej Leopold Tyrmand zamienił czepliwość do komuny na czepliwość do Ameryki.

Przybyłem do Ameryki, aby bronić jej przed nią samą! Skwitował dawny bikiniarz.

Dyscyplina jest właśnie po to: żeby obronić nas przed samymi sobą.

Założyć kaganiec naszym demonom.

Henryka Janik

Zdjęcia: pixabay